Ten rozdział jest nietypowy. Pewnie, dlatego że główną rolę gra w nim Frank. Jego postać wprowadziła do Frerarda trochę dziecinnej beztroski.
Pierwszy taki dziwnie "wesoły" rozdział chcę w szczególności zadedykować mojej kochanej Sandrze.
Mam nadzieję, że zawsze będziesz tak radosna jak Frank w moim opowiadaniu ♥
Każdy kolejny dzień nie różnił się niczym od poprzedniego.
Gerard zaczął już popadać w rutynę. Wstydził się swoich chwil słabości w dniu, gdy Frank pojawił się w szkole. Żałował tego, że tak się przed nim obnażył i że chłopak ujrzał go zupełnie bezbronnego. Iero był jedyną osobą, przy której Gerard stracił swoją maskę zimnego i oschłego egoisty. Codziennie wstyd na myśl o tym zdarzeniu przeszywał jego myśli. Zaczął czuć się wyjątkowo źle i krępująco w obecności Franka. Miał wrażenie, że chłopak wie o nim wszystko i może to w jakiś sposób wykorzystać, dlatego starał się odcinać od niego jeszcze bardziej, chcąc wymazać z głowy tę chwilę słabości w męskiej łazience, gdzie znalazł się w ramionach Iero. Już na samą myśl o tym przechodziły go ciarki. Frank nie dość, że widział go w takim stanie, to jeszcze go przytulał. DOTYKAŁ!
Gerard już dawno zapomniał czułego dotyku drugiego człowieka. Matka nie miała czasu na takie bzdury, a przytulanie się z bratem było wyjątkowo niezręczne. Może to dlatego serce Gerarda było takie zimne i może to dlatego tak bardzo spodobał mu się uścisk Iero...
Way odsuwał od siebie te myśli daleko, ale one wciąż powracały i krążyły mu nad głową jak natrętne komary w lecie.
Od tamtego dnia minęły dwa tygodnie.
Frank nie odzywał się do Gerarda, tak jak ten sobie tego życzył. Czasem Way'owi było naprawdę przykro z tego powodu. Ale tylko czasem. Spodziewał się, że Frank znienawidzi go za to, jak go odrzucił, ale ten przeciwnie, nie miał mu tego za złe. Niekiedy nawet patrzył na niego ze współczuciem, przez co Gerard czuł się jeszcze gorzej. Wolał już, by Iero go nienawidził, wtedy zapewne czuł by się lepiej z tym co zrobił.
Jakoś wytrzymywali ze sobą w ławce, nie zamieniając ani słowa. Gerard znów skrył się za swoją maską i nie dopuszczał do siebie nikogo ani niczego. Frank próbował nawiązać z kimś znajomość, ale w klasie były już grupki, w których szeregi ciężko było się dostać. Ludzie byli uprzejmi dla Iero, nic do niego nie mieli, czasem nawet z nudów zamieniali z nim parę zdań, jednak, nic poza tym.
Frank wylądował na zimnej, szkolnej podłodze, pod ścianą, w dużej odległości od Gerarda. Way'owi niekiedy ta sytuacja wydawała się być wyjątkowo zabawna. Jego przyzwoita strona kazała mu przeprosić Iero za swoje zachowanie i zagadać do niego np. na temat muzyki.
"Co ci zależy, jesteście w takiej samej sytuacji. Chcesz być do końca życia sam?" - mówił głos w jego głowie.
"Będziesz samotnym staruszkiem, a matki będą zakazywać swoim dzieciom przechodzić koło twojego domu, uznając cię za pedofila." - nękał głos.
- No i dobra, będę pedofilem! Kto mi tego, do cholery, zabroni?! - wyrwało się Gerardowi, którego głos w głowie zaczął doprowadzać do szału.
"Może nawet nie dożyję wieku, w którym stanę się staruszkiem." - dodał ponuro w myślach.
Po chwili zauważył, że Iero go obserwuje. Patrzył na niego z rozbawieniem. Musiał usłyszeć to, co mówił do siebie. Cholera, co z niego za idiota.
Gerard speszył się i udawał, że nie zauważył spojrzenia Franka.
Jest okej, jest okej... Nie, nie jest okej! Nic nie jest okej! Dopóki Iero nie pojawił się w jego życiu nie miał takich problemów ze sobą. A teraz zachowuje się jak kapryśna nastolatka z wahaniami nastroju. Kim jest ten cały Frank, by tak namieszać w jego życiu?! Myśli sobie, że pojawi się, od tak i zrobi papkę z mózgu Gerarda?! Niedoczekanie!
Way poczuł nagły przypływ nienawiści do Iero i zabronił sobie jakichkolwiek myśli o tym nie wartym jego uwagi człowieku.
xxx
Frank zawsze był lubiany. Otaczała go duża grupa chłopaków i kręciły się przy nim dziewczyny. Umiał rozmawiać z ludźmi, a ci lubili jego towarzystwo.
Przynajmniej dopóki nie okazało się, że jest gejem.
Uświadomił to sobie w pierwszej klasie gimnazjum. Już wcześniej nie kręciły go kobiety, ale myślał, że na to przyjdzie jeszcze czas. W końcu rodzice oczekiwali od niego, że założy rodzinę, będzie miał dzieci, piękną żonę i dobrą pracę. Cały czas mu to wpajali i Frank nie wyobrażał sobie inaczej własnej przyszłości.
Wszystko się zmieniło.
W przyszłości, być może, jego rodzice się go wyprą. Czeka ich wielkie rozczarowanie i Frank nie czuł się dobrze ze świadomością, że będzie musiał sprawić im ból. Naprawdę kochał swoich rodziców. Ale nie mógł zaprzeczyć temu, że pociągają go mężczyźni. Był gejem i to był niezaprzeczalny fakt.
Dowiedział się tego kiedy nocował u kolegów. Puścili porno i podniecali się gołymi kobietami, podczas gdy Frank czuł tylko znudzenie i rozczarowanie. W domu sam zaczął oglądać porno i stare gazety ojca z pornografią, jednak zupełnie nic nie czuł.
W końcu z przerażeniem odkrył, że pociąga go męskie ciało. Na początku ciężko było mu to zaakceptować, ale nie mógł nic na to poradzić.
W połowie pierwszej gimnazjum spodobał mu się chłopak - Miles. Po dłuższej obserwacji Frank był pewny, że Miles jest gejem. Był on, bowiem, wyjątkowo delikatny i miał dziewczęcą urodę. Jego zachowanie, sposób ubioru... Frankowi wydawało się, że to wszystko mówi samo za siebie. W krótkim czasie całkowicie zakochał się w chłopaku i sądził, że znalazł bratnią duszę.
Pewnego dnia, gdy myślał, że nikt za nim nie idzie, złapał Miles'a i zupełnie przekonany, że ten jest gejem, spytał, czy chce z nim chodzić.
Wtedy zza rogu wyszedł najlepszy kumpel Franka. Był tak samo zaskoczony słowami Iero jak sam Miles, który uciekł z płaczem.
Następnego dnia połowa szkoły wiedziała, że Frank jest homo. Jego dawni najlepsi przyjaciele zmienili się w wrogów i uprzykrzali mu życie przy każdej okazji. Cała reszta unikała go tak jakby był chory i mógł ich czymś zarazić.
Frank czuł się oszukany i zraniony, zawiódł się na ludziach. Nie był przyzwyczajony do takiego traktowania. Odkąd pamiętał ludzie zawsze go lubili i lgnęli do niego. To jak teraz zachowywali się w stosunku do niego, odbiło się na jego psychice i mało co, a wpadłby w depresję.
Wtedy znalazł punk. Punk go uratował. Punk był dla niego czymś więcej niż tylko muzyką. Dzięki punkowi zaakceptował to jaki jest i przestał przejmować się innymi. Zrobił sobie tę dziwną, oryginalną fryzurę, która była według niego śliczna, na znak buntu przeciwko całemu światu.
Ludzie po paru miesiącach znudzili się nękaniem go i zostawili w spokoju. Stał się wyrzutkiem. Dłużej nie mógł tego znieść, dlatego postanowił przepisać się do nowej szkoły, nawet jeśli to miało być tylko na rok. Miał cichą nadzieję, że znajdzie tam kogoś podobnego do siebie. Mimo wszystko nie stracił całkowicie wiary w ludzi i był optymistycznie nastawiony do świata. Dlatego spróbował.
Gerard.
Ostatnio to imię cały czas pojawiało się w jego myślach. Chłopak zaintrygował go już przy pierwszym spotkaniu, a to, że nie pozwalał się do siebie zbliżyć, tylko czyniło go jeszcze bardziej pociagającym. Frank nie zamierzał zupełnie z niego zrezygnować. Nie miało znaczenia to, że Gerard nie chce go znać, ani nawet z nim rozmawiać. Frank wszystko przebaczył mu w tym samym dniu, po aferze w łazience. Był pełen optymistycznych myśli. Już wyobrażał sobie jak trzyma Way'a w ramionach, a ten żali mu się ze wszystkich swoich problemów. Iero bardzo chciał mu pomóc, ale na razie zupełnie nie miał pojęcia jak, bo też zupełnie niczego nie wiedział o problemach Gerarda. Coś w zachowaniu chłopaka wołało o pomoc i Frank nie zamierzał tego tak zostawić. Rozmowa z Gerardem, prędzej czy później, jest nieunikniona, Way może sobie myśleć co chce. Na razie Frank tylko obserwował chłopaka i zdawał sobie sprawę, że z każdym dniem Gerard podoba mu się coraz bardziej. Pociągała go jego tajemniczość.
Przytulenie Gerarda w męskiej łazience było wyjątkowo samolubne i Frank dobrze o tym wiedział. Chciał sprawić sobie przyjemność, piszcząc później w domu z zachwytu, przewijając w głowie sto razy to zdarzenie i z motylkami w brzuchu, wzdychając, że Gerard jest "tym jedynym".
Tak.
Frank znowu zakochał się bez pamięci, nie bacząc na poprzednią porażkę.
Znowu źle wybrał.
Tak.
Tym razem wybrał najgorszą ze wszystkich najgorszych opcji.
Wybrał Gerarda Way'a.
Gdybyśmy wszyscy byli tacy jak Frank, świat byłby piękniejszy.
Jestem ciekawa co myślicie o tym dość nietypowym rozdziale...
To było takie słodkie 😝 zszokowalas mnie dedykacją 😍 na prawde 😳 dziękuję 😘 podobało mi się ze jest to napisane z innej perspektywy, szkoda ze tak krótko ale bardzo na temat co się chwali 😚 pisz dalej i nie przestawaj bo jak przestaniesz to... nie próbuj nawet 💝
OdpowiedzUsuńRozdział cudny! Chce więcej takich rozdziałów! Czekam na next!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Miło się go czytało. Nie mogę się doczekać następnego. Życzę weny twórczej ^^
OdpowiedzUsuń