Tak, ja sama nie mogę w to uwierzyć.
WRÓCIŁAM.
Naprawdę. Sama nie wiem, co powiedzieć. Minął już ponad rok od założenia bloga i prawie rok od dodania czwartego rozdziału. Niby tyle czasu, a zleciało tak szybko.
Nigdy nie chciałam porzucać tego frerarda. Nie porzucę go. Brakowało mi chęci i motywacji, by znowu zacząć pisać. Postaram się, by posty były dodawane częściej, ale nie mogę niczego obiecać.
Ten rozdział jest dość przeciętny, w sumie nie wnosi za wiele do frerarda.
Ale był potrzebny.
Zdaję sobie sprawę z tego, że większość z Was już dawno zapomniała treści całej historii, więc napisałam streszczenie, bo stwierdziłam, że to konieczne.
Em, to ten, nie będę już przedłużać i miłego czytania. Następne rozdziały będą ciekawsze, aj promys ju.
I w ogóle to dziękuje, tym, którzy jeszcze o mnie nie zapomnieli ♥ ;w;
Gerard jest aspołecznym 16-letnim chłopcem. Odpycha od siebie ludzi i nie pozwala im się do siebie zbliżać. Mieszka z matką i młodszym bratem Mikey'em. Ubiera się na czarno i słucha ciężkiej muzyki.
Na początku trzeciej klasy gimnazjum do klasy Gerarda dołącza Frank Iero, który już pierwszego dnia szkoły, zderzył się na schodach z Way'em. Iero jest punkiem, ma kolczyka w nosie i bardzo dziwną fryzurę.
Frank przepisał się do nowej szkoły, ponieważ chciał zacząć od nowa. Iero jest gejem. Kiedy jego dawna klasa się o tym dowiedziała, nie dała mu żyć w szkole. Frank zawsze był lubiany przez ludzi, dopiero to zdarzenie wszystko zmieniło i zapoczątkowało przemianę Iero w punka.
Frank stara się zaprzyjaźnić z Gerardem, ale ten odpycha go jak wszystkich, którzy próbują nawiązać z nim znajomość. Way ma wyrzuty sumienia, że tak się zachowuje. Nie wytrzymuje natłoku myśli i chowa się w łazience. Iero przychodzi za nim do toalety i przytula go płaczącego.
Od tego zdarzenia Gerard stara się trzymać Franka na dystans, bo czuje się źle z tym, że Iero widział go w takiej sytuacji.
Frank jest optymistą i ma tendencję do szybkiego zakochiwania się. Tym razem jego wybrankiem został Gerard. Iero robi wszystko, by ten zwrócił na niego uwagę.
Na lekcji religii nauczyciel wyśmiewa się z "czystości" Gerarda. Frank staje w jego obronie.
Ok, to jedziem.
- Nie zgadzam się z panem. - głos Iero rozniósł się po sali odbijając się od ścian głuchym echem.
Wszystkie spojrzenia zwróciły się w stronę stojącego na środku sali niskiego punka z dziwną fryzurą i tunelami w uszach.
Gerardowi wydawało się, że ta chwila ciszy, która zapanowała w klasie po "wystąpieniu" Franka trwa w nieskończoność.
Ale nie trwała.
Przerwał ją Johnny zanosząc się śmiechem. Po chwili zawtórowali mu inni.
"Pedały, pedały do gazu, można było się spodziewać, że to geje..." - cała klasa aż drżała od wyzwisk i oskarżeń, których obiektami byli Gerard i Frank.
- Cisza, spokój! - krzyknął nauczyciel religii i uczniowie powoli się uspokoili.
- A co do pana Iero... Bardzo dobrze, że ma pan swoje zdanie, to się chwali w dzisiejszych czasach. - dodał i uśmiechnął się szyderczo, a w jego malutkich, świńskich oczkach błyskały iskierki rozbawienia.
Zadzwonił dzwonek na przerwę. Wszyscy wychodząc pokazywali palcami na dwóch ubranych na czarno chłopaków, śmiali się i szeptali coś do siebie.
Gerard i Frank wyszli z sali ostatni.
- Człowieku, jesteś pojebany. - powiedział Gerard patrząc na Franka ze zrezygnowaniem.
Obiecał sobie, że nie będzie się odzywał do Iero, ale ta sytuacja tego wymagała.
Way i bez Frankowych pięciu groszy miałby przejebane w szkole, a dzięki jego interwencji został wkopany jeszcze głębiej w to całe gówno.
Iero sam siebie skazał na dzielenie Gerardowego losu. A przecież mógł jeszcze spokojnie pożyć w tej klasie...
Way już nawet nie czuł złości. Miał już tego wszystkiego dość i było mu wszystko jedno.
"Ludzie są naprawdę dziwni." - pomyślał i odszedł w kierunku następnej sali lekcyjnej, zostawiając Iero na środku korytarza z szeroko rozdziawionymi, ze zdziwienia, ustami.
xxx
"O mój Boże, Gerard Way się do mnie odezwał!! GERARD WAY ODEZWAŁ SIĘ DO MNIE!! TYLKO DO MNIE!!" - Frank piszczał w myślach z zachwytu.
Tak długo marzył o tej chwili. Głos Gerarda był taki piękny... Głęboki, delikatny, cichy i tajemniczy. No i te Way'owe oczy wpatrzone przez ułamek sekundy w niego.
Tylko w niego.
Z ust Franka wydobył się cichy okrzyk zachwytu.
Jednak opłacało się stanąć w obronie Way'a. Nawet dla tych paru słów. Iero kompletnie nie przejął się ich znaczeniem, ani reakcją ludzi z klasy. Byli mu oni całkowicie obojętni.
Liczył się tylko Gerard. Gerard i nikt więcej.
"Miło, że uważają nas za parę. To tylko wszystko ułatwi." - myślał Frank podekscytowany.
Czuł takie miłe uczucie, gdzieś tam na dole. Jak to się nazywa...
Motylki w brzuchu.
Tak, motylki w brzuchu. To było to.
xxx
Gerard był już prawie pod gabinetem na biologię, gdzie zebrała się cała klasa, gdy poczuł, że ktoś chwyta go za nadgarstek od tyłu.
- Gerard, czekaj... Ja... - wyjąkał Frank, gdy Way odwrócił się i spojrzenie jego zielonych oczu padło na Iero trzymającego go za rękę.
- Uuuu, jakie zakochańce! - cała klasa znowu zaczęła się śmiać i drwić.
Gerard szybko wyszarpnął rękę z uścisku Iero.
- Daj mi wreszcie spokój, nie rozumiesz tego?! Nie potrzebuję cię, tylko wszystko psujesz! -warknął i wszedł do gabinetu, zostawiając za drzwiami Iero i roześmianych uczniów.
xxx
Frank po raz drugi dzisiejszego dnia dostał ataku serca. Szczęście przepełniało go całego.
Tym razem DOTKNĄŁ GERARDA WAY'A.
Tłumaczył sobie jego zachowanie i niemiłe słowa tym, że to dla Way'a nowe i trudne do zaakceptowania. Na wszystko potrzeba czasu, a Frankowi akurat go nie brakowało.
Będzie czekał na Gerarda, tyle ile trzeba. Way może mówić sobie co chce, ale Iero i tak nie odpuści.
I koniec.
Nie zważając na grupę roześmianych ludzi, Frank wszedł za Gerardem do gabinetu i zajął miejsce obok niego w ławce.
xxx
Teraz Gerard był wkurzony. Naprawdę zły.
Frank pozwala sobie na zdecydowanie za dużo. Co on sobie w ogóle wyobraża. Najpierw staje, w pożal się Boże, kiepskiej obronie Way'a, a później bez żadnych skrupułów łapie go za rękę.
Jeszcze nikt nigdy nie był tak uparty i zdecydowany w relacjach z Gerardem. Wszyscy odpuszczali bardzo szybko, kiedy widzieli, że nie jest zainteresowany. Way'owi nawet to pasowało, ale gdzieś tam głęboko czuł rozczarowanie za każdym razem.
Gerard nie spodziewał się, że komuś może na nim tak zależeć... To było chore. Niczym jakaś zabawa w kotka i myszkę. Frank goni, a Gerard ucieka.
"Ten cały Iero ma coś z głową." - stwierdził Way.
A później stało się coś dziwnego.
Gerard zaczął się śmiać.
Śmiał się, choć nie robił tego od bardzo dawna.
Śmiał się z absurdu tej całej sytuacji.
Śmiał się, bo czuł, że już nic innego mu nie pozostało.
Śmiał się tak prosto z serca i czuł jak wszystko mija, cała złość i zły humor.
Śmiały się też oczy Iero, który na widok radosnego Way'a dostał kolejnych palpitacji serca.
I przez krótką chwilę, tak ulotną, jak motyle w brzuchu Franka, wydawało im się, że wszystko będzie wreszcie dobrze.
Mam nadzieję, że nie znienawidziliście Franka po tym rodzdziale. Spokojnie, nie musicie się o niego martwić c;
Pisałam ten rozdział na wpół śpiąc i zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to jeden z lepszych XD Jednak mam nadzieję, że choć trochę podobają Wam się moje wypociny.
Jeśli tu dalej jesteście, razem ze mną, to nawet nie wiecie jaką radość mi sprawiacie.
Dziękuję i przepraszam za tak długą nieobecność.
Jak coś to ja jestem i czekam cierpliwie.
OdpowiedzUsuńBoże, Frank wyluzuj z tymi uczuciami, jeszcze brakuje wyznania miłości przy całej klasie :D
Obyś dała radę wstawić następny rozdział jak najszybciej :)
Przez to ostatnie zdanie nie mogę przestać śpiewać w myślach tej durnowatej piosenki akcentu ;_;
Bo życie to są chwile chwile ulotne jak motyle.
Frank w tym rozdziale skojarzył mi się z typowym fangirlowaniem xD Podobało mi się i cieszę się, że znów zaczęłaś pisać ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne ^^ i cieszę się że piszesz ;)
OdpowiedzUsuń