Ten rozdział dedykuje wszystkim tym, którzy wytrzymali moje męczenie i trucie ;----; Przepraszam Was za to i dziękuję z całego serca.
Przyznam, że ciężko mi było napisać ten rozdział. Niezliczoną ilość razy załamywałam się i mówiłam "Koniec. Kończę z tym." Tylko dzięki wsparciu mojej najukochańszej Patrycji udało mi się go dokończyć. Dziękuję Ci mój kochany kartonie, na Ciebie zawsze mogę liczyć. Kotam Cię ❤
Więc oto przed Wami ten kawałek gówna, który udało mi się napisać.
Z każdym kolejnym, minionym dniem Frank zakochiwał się w Gerardzie coraz bardziej. Kochał jego sposób mówienia, poruszania się... Kochał jego uroczy nawyk zaciągania rękawów, ostre kości policzkowe, prosty, zadarty nosek i oliwkowozielone oczy. Kochał go całego i nie mógł już temu zaprzeczyć.
Od pamiętnego zdarzenia w łazience minął miesiąc i do tej pory nic się między nimi nie zmieniło.
Frank zadowalał się samym obserwowaniem Gerarda. Powoli przywyknął do szkolnej rutyny. Często obrywał od nauczycieli przez to, że zamiast skupiać się na lekcji wolał obserwować włosy Way'a albo liczyć plamki w jego oczach. Frank nie przejmował się tym, ponieważ nigdy nie był dobrym uczniem i nauka nie szła mu za dobrze. Nie widział sensu wkuwania na pamięć czegoś, co i tak później wyleci z głowy.
Kolejną lekcją było wychowanie fizyczne. Frank nie przepadał za tym przedmiotem i jak zdążył zauważyć, Gerard jeszcze bardziej. Iero często nie ćwiczył, a jedynki za brak stroju mało go obchodziły. Way był o wiele bardziej ambitny i gdy wykorzystał swoje dwa możliwe nieprzygotowania, ćwiczył na każdym wf z wielką niechęcią i odrazą. Frank podziwiał go za tę silną wolę, której on sam nie posiadał.
Gdy zadzwonił dzwonek na lekcję, chłopcy wpadli do szatni jak banda dzikusów, pokrzykując i śmiejąc się. Wf był ich ulubionym przedmiotem. Każdy z nich był wysportowany i chętny do popisania się swoimi zdolnościami w grach zespołowych. Nikt nie zwracał uwagi na dwóch chłopaków - małego punka z tunelami w uszach i kolczykiem w nosie oraz czarnowłosego, całego w czerni, na którego twarzy nigdy nie gościł uśmiech.
Frank zdjął buty, usiadł na ławce pod ścianą i oddał się swojemu nowemu, ulubionemu zajęciu, czyli obserwowaniu Gerarda.
Najpierw chłopak zdjął spodnie, ale zrobił to, jak zwykle, w umiejętny sposób, tak, że nie można było dostrzec jego krocza. Frank musiał zadowolić się widokiem chudych, bladych nóg Way'a, na które ten szybko wciągnął krótkie, czarne spodenki. Następnie na tak samo bladą i tak samo chudą klatkę piersiową, którą Frank mógłby oglądać do końca swoich dni, Gerard włożył białą bluzkę z krótkim rękawem.
Iero prychnął cicho z niezadowoleniem.
"Czemu ten sukinsyn musi się tak szybko ubierać?" - pomyślał ponuro i zacisnął zęby.
Widok Gerarda w takim stroju był wyjątkowo odmienny i wcale do niego nie pasował. Mroczny, smutny Way i biała bluzka...
Frank napotkał poirytowane spojrzenie Gerarda i jego serce zaczęło szybciej bić. Jednak Way tylko obrócił się i wyszedł z szatni. Frank trochę zawiedziony podeptał za nim na salę ćwiczeń.
- Iero, znowu brak stroju? Jedynka. - powiedziała nauczycielka wf, która szczególnie nie lubiła dwójki "nierobów", jak nazywała Gerarda i Franka.
- Way przynajmniej ćwiczy, a na ciebie już brak słów. - dodała i spojrzała na Franka z wyraźną pogardą.
Kiedy odwróciła się w stronę chłopców ustawionych w szereg, Iero wystawił język i pokazał jej środkowy palec. Mógłby przysiąść, że w tym momencie na twarzy Gerarda pojawił się nieznaczny uśmiech.
"Co za upokorzenie, co za hańba!" - jęczał Gerard w myślach, wykonując kolejne ćwiczenia i biegając wkoło sali. Nienawidził nauczycielki od wf. Będzie się smażyła w piekle, kiedy ją zabije, zaszlachtuje na małe kawałeczki, posieka, wrzuci do dołu, a gnijące resztki da na pożarcie świniom. Gerard uśmiechnął się z zadowoleniem. To był świetny pomysł.
Przebiegał (a raczej w miarę szybko dreptał) koło Franka i znowu zauważył, że ten jest w niego wpatrzony jak w obrazek. Irytowało go to coraz bardziej.
Ostatnio Iero obserwował go ciągle, bez żadnej krępacji, zupełnie niedyskretnie i nietaktownie. Gerard przyzwyczaił się do ukradkowych spojrzeń, których przyczyną był zapewne jego niecodzienny ubiór. Ale takie ciągłe wgapianie się w niego było irytujące i zawstydzające. Już sam nie wiedział, czy lepiej byłoby gdyby Frank powiedział mu prosto z mostu, czemu się tak gapi, czy pozwolić mu na siebie patrzeć. Obie opcje były tak samo złe.
Gerard warknął, wściekły.
Zanim ten Iero pojawił się w jego życiu nie miał takich bezsensownych problemów.
- Way, szybciej, ruszaj się, biegniesz z szybkością osiemdziesięciopięcio letniego staruszka! - nauczycielka wf obrzucała go obelgami z nieukrywaną przyjemnością.
Kilkoro uczniów uśmiechnęło się pod nosem, reszta była już przyzwyczajona do podobnych sytuacji.
Gerard zacisnął zęby i zwiększył tempo biegu.
Najgorsze w tym było to, że czuł się obserwowany i w jakiś sposób pilnowany. Normalnie zapewne nie przejął by się tym wcale, ale teraz, gdy wiedział, że ktoś na niego patrzy, w związku z czym jest zainteresowany jego osobą poczuł się źle. Wypadałoby się postarać, jeśli ktoś w ogóle zwraca na niego uwagę. I to nie taki byle ktoś jak nauczycielka wf.
Poczuł jak gorący rumieniec oblewa jego bladą twarz.
- Uch, na pewno to widać. - mruknął. Chwilę potem skarcił sam siebie za takie myśli. Nie powinien przejmować się czyjąś opinią. Rzucił Frankowi nienawistne spojrzenie, a ten wyszczerzył do niego zęby w uśmiechu. To tylko jeszcze bardziej zirytowało Way'a.
Iero nigdy nie ćwiczy, w związku z czym nigdy się nie upokarza, w przeciwieństwie do Gerarda. Cokolwiek Way by nie zrobił miał wrażenie, że Franka to bawi albo rozczula. Denerwowało go to. Nikt nigdy nie traktował go w ten sposób.
"Och, błagam, niech ta cholerna lekcja wreszcie się skończy..."
Religia. Jedyny przedmiot, który Gerard lubił. Nie trzeba się było na niej zbytnio wysilać, wystarczyło po prostu siedzieć.
Katecheta był świrnięty i już wiele razy groziło mu wyrzucenie z pracy. Był pewny siebie, wulgarny, szczery do bólu i lubił wyzywać się na innych. W niczym nie przypominał typowego miłego i dobrego nauczyciela religii.
Dzisiejsza lekcja była o moralności człowieka i czystości. Gerard zaczął kreślić bazgroły na ostatniej stronie zeszytu, zupełnie niezainteresowany lekcją.
- Największe problemy z czystością mają nie ludzie, którzy robią sobie z niej żarty i otwarcie o niej mówią, lecz tacy, którzy unikają kontaktu z innymi, przesiadują sami i boją się czyjegoś dotyku. - powiedział katecheta i jego małe, złośliwe oczka skierowały się w stronę Gerarda.
Way poczuł, że się rumieni i to bardzo. Wszystkie oczy nagle wpatrzyły się w niego. Uczniowie zaczęli szeptać między sobą, popatrując na niego i wskazując palcami.
Gerard chciał stamtąd uciec. Uciec z tej lekcji, schować się tak, żeby go nie znaleźli.
"To nieprawda." - pomyślał spanikowany.
"Czemu w tym świecie wszystko musi obracać się wokół seksu?! Co ten pieprzony katecheta może o nim wiedzieć i o tym dlaczego się tak zachowuje?! On niczego nie wie, o niczym nie ma pojęcia! W przeciwieństwie do niego Gerard nie,myśli tylko o jednym. Ma ważniejsze sprawy na głowie. Co to w ogóle za beznadziejne stwierdzenie i na jakiej podstawie je wydał?!" - wściekłe i oburzone myśli tłukły się po głowie Way'a.
Tak długo zachowywał niewidzialność w klasie, tak długo wszystko układało się w miarę dobrze. Ale oczywiście. Za długo. Ten cholerny Iero i pieprzony katecheta musieli wszystko przerwać. Gerard poczuł rosnąca nienawiść do nich. Teraz ludzie z klasy tak łatwo o nim nie zapomną.
Wszyscy wpatrywali się w niego z widoczną odrazą i lekkim rozbawieniem.
Wszyscy oprócz jednego, małego punka z brzydką fryzurą.
Wszyscy oprócz Franka, jednego ze źródeł Gerardowych problemów.
Przepraszam za wszystkie błędy, ciężko jest dodawać rozdział z telefonu.
Powiedzcie mi tylko, czy jest sens pisać to dalej? ;/
Więc oto przed Wami ten kawałek gówna, który udało mi się napisać.
Z każdym kolejnym, minionym dniem Frank zakochiwał się w Gerardzie coraz bardziej. Kochał jego sposób mówienia, poruszania się... Kochał jego uroczy nawyk zaciągania rękawów, ostre kości policzkowe, prosty, zadarty nosek i oliwkowozielone oczy. Kochał go całego i nie mógł już temu zaprzeczyć.
Od pamiętnego zdarzenia w łazience minął miesiąc i do tej pory nic się między nimi nie zmieniło.
Frank zadowalał się samym obserwowaniem Gerarda. Powoli przywyknął do szkolnej rutyny. Często obrywał od nauczycieli przez to, że zamiast skupiać się na lekcji wolał obserwować włosy Way'a albo liczyć plamki w jego oczach. Frank nie przejmował się tym, ponieważ nigdy nie był dobrym uczniem i nauka nie szła mu za dobrze. Nie widział sensu wkuwania na pamięć czegoś, co i tak później wyleci z głowy.
Kolejną lekcją było wychowanie fizyczne. Frank nie przepadał za tym przedmiotem i jak zdążył zauważyć, Gerard jeszcze bardziej. Iero często nie ćwiczył, a jedynki za brak stroju mało go obchodziły. Way był o wiele bardziej ambitny i gdy wykorzystał swoje dwa możliwe nieprzygotowania, ćwiczył na każdym wf z wielką niechęcią i odrazą. Frank podziwiał go za tę silną wolę, której on sam nie posiadał.
Gdy zadzwonił dzwonek na lekcję, chłopcy wpadli do szatni jak banda dzikusów, pokrzykując i śmiejąc się. Wf był ich ulubionym przedmiotem. Każdy z nich był wysportowany i chętny do popisania się swoimi zdolnościami w grach zespołowych. Nikt nie zwracał uwagi na dwóch chłopaków - małego punka z tunelami w uszach i kolczykiem w nosie oraz czarnowłosego, całego w czerni, na którego twarzy nigdy nie gościł uśmiech.
Frank zdjął buty, usiadł na ławce pod ścianą i oddał się swojemu nowemu, ulubionemu zajęciu, czyli obserwowaniu Gerarda.
Najpierw chłopak zdjął spodnie, ale zrobił to, jak zwykle, w umiejętny sposób, tak, że nie można było dostrzec jego krocza. Frank musiał zadowolić się widokiem chudych, bladych nóg Way'a, na które ten szybko wciągnął krótkie, czarne spodenki. Następnie na tak samo bladą i tak samo chudą klatkę piersiową, którą Frank mógłby oglądać do końca swoich dni, Gerard włożył białą bluzkę z krótkim rękawem.
Iero prychnął cicho z niezadowoleniem.
"Czemu ten sukinsyn musi się tak szybko ubierać?" - pomyślał ponuro i zacisnął zęby.
Widok Gerarda w takim stroju był wyjątkowo odmienny i wcale do niego nie pasował. Mroczny, smutny Way i biała bluzka...
Frank napotkał poirytowane spojrzenie Gerarda i jego serce zaczęło szybciej bić. Jednak Way tylko obrócił się i wyszedł z szatni. Frank trochę zawiedziony podeptał za nim na salę ćwiczeń.
- Iero, znowu brak stroju? Jedynka. - powiedziała nauczycielka wf, która szczególnie nie lubiła dwójki "nierobów", jak nazywała Gerarda i Franka.
- Way przynajmniej ćwiczy, a na ciebie już brak słów. - dodała i spojrzała na Franka z wyraźną pogardą.
Kiedy odwróciła się w stronę chłopców ustawionych w szereg, Iero wystawił język i pokazał jej środkowy palec. Mógłby przysiąść, że w tym momencie na twarzy Gerarda pojawił się nieznaczny uśmiech.
xxx
"Co za upokorzenie, co za hańba!" - jęczał Gerard w myślach, wykonując kolejne ćwiczenia i biegając wkoło sali. Nienawidził nauczycielki od wf. Będzie się smażyła w piekle, kiedy ją zabije, zaszlachtuje na małe kawałeczki, posieka, wrzuci do dołu, a gnijące resztki da na pożarcie świniom. Gerard uśmiechnął się z zadowoleniem. To był świetny pomysł.
Przebiegał (a raczej w miarę szybko dreptał) koło Franka i znowu zauważył, że ten jest w niego wpatrzony jak w obrazek. Irytowało go to coraz bardziej.
Ostatnio Iero obserwował go ciągle, bez żadnej krępacji, zupełnie niedyskretnie i nietaktownie. Gerard przyzwyczaił się do ukradkowych spojrzeń, których przyczyną był zapewne jego niecodzienny ubiór. Ale takie ciągłe wgapianie się w niego było irytujące i zawstydzające. Już sam nie wiedział, czy lepiej byłoby gdyby Frank powiedział mu prosto z mostu, czemu się tak gapi, czy pozwolić mu na siebie patrzeć. Obie opcje były tak samo złe.
Gerard warknął, wściekły.
Zanim ten Iero pojawił się w jego życiu nie miał takich bezsensownych problemów.
- Way, szybciej, ruszaj się, biegniesz z szybkością osiemdziesięciopięcio letniego staruszka! - nauczycielka wf obrzucała go obelgami z nieukrywaną przyjemnością.
Kilkoro uczniów uśmiechnęło się pod nosem, reszta była już przyzwyczajona do podobnych sytuacji.
Gerard zacisnął zęby i zwiększył tempo biegu.
Najgorsze w tym było to, że czuł się obserwowany i w jakiś sposób pilnowany. Normalnie zapewne nie przejął by się tym wcale, ale teraz, gdy wiedział, że ktoś na niego patrzy, w związku z czym jest zainteresowany jego osobą poczuł się źle. Wypadałoby się postarać, jeśli ktoś w ogóle zwraca na niego uwagę. I to nie taki byle ktoś jak nauczycielka wf.
Poczuł jak gorący rumieniec oblewa jego bladą twarz.
- Uch, na pewno to widać. - mruknął. Chwilę potem skarcił sam siebie za takie myśli. Nie powinien przejmować się czyjąś opinią. Rzucił Frankowi nienawistne spojrzenie, a ten wyszczerzył do niego zęby w uśmiechu. To tylko jeszcze bardziej zirytowało Way'a.
Iero nigdy nie ćwiczy, w związku z czym nigdy się nie upokarza, w przeciwieństwie do Gerarda. Cokolwiek Way by nie zrobił miał wrażenie, że Franka to bawi albo rozczula. Denerwowało go to. Nikt nigdy nie traktował go w ten sposób.
"Och, błagam, niech ta cholerna lekcja wreszcie się skończy..."
xxx
Religia. Jedyny przedmiot, który Gerard lubił. Nie trzeba się było na niej zbytnio wysilać, wystarczyło po prostu siedzieć.
Katecheta był świrnięty i już wiele razy groziło mu wyrzucenie z pracy. Był pewny siebie, wulgarny, szczery do bólu i lubił wyzywać się na innych. W niczym nie przypominał typowego miłego i dobrego nauczyciela religii.
Dzisiejsza lekcja była o moralności człowieka i czystości. Gerard zaczął kreślić bazgroły na ostatniej stronie zeszytu, zupełnie niezainteresowany lekcją.
- Największe problemy z czystością mają nie ludzie, którzy robią sobie z niej żarty i otwarcie o niej mówią, lecz tacy, którzy unikają kontaktu z innymi, przesiadują sami i boją się czyjegoś dotyku. - powiedział katecheta i jego małe, złośliwe oczka skierowały się w stronę Gerarda.
Way poczuł, że się rumieni i to bardzo. Wszystkie oczy nagle wpatrzyły się w niego. Uczniowie zaczęli szeptać między sobą, popatrując na niego i wskazując palcami.
Gerard chciał stamtąd uciec. Uciec z tej lekcji, schować się tak, żeby go nie znaleźli.
"To nieprawda." - pomyślał spanikowany.
"Czemu w tym świecie wszystko musi obracać się wokół seksu?! Co ten pieprzony katecheta może o nim wiedzieć i o tym dlaczego się tak zachowuje?! On niczego nie wie, o niczym nie ma pojęcia! W przeciwieństwie do niego Gerard nie,myśli tylko o jednym. Ma ważniejsze sprawy na głowie. Co to w ogóle za beznadziejne stwierdzenie i na jakiej podstawie je wydał?!" - wściekłe i oburzone myśli tłukły się po głowie Way'a.
Tak długo zachowywał niewidzialność w klasie, tak długo wszystko układało się w miarę dobrze. Ale oczywiście. Za długo. Ten cholerny Iero i pieprzony katecheta musieli wszystko przerwać. Gerard poczuł rosnąca nienawiść do nich. Teraz ludzie z klasy tak łatwo o nim nie zapomną.
Wszyscy wpatrywali się w niego z widoczną odrazą i lekkim rozbawieniem.
Wszyscy oprócz jednego, małego punka z brzydką fryzurą.
Wszyscy oprócz Franka, jednego ze źródeł Gerardowych problemów.
Przepraszam za wszystkie błędy, ciężko jest dodawać rozdział z telefonu.
Powiedzcie mi tylko, czy jest sens pisać to dalej? ;/
Świetny rozdział, chyba mój ulubiony póki co ^^ coś się zaczyna dziać w relacjach męsko-męskich i za to duży plus. Wydaje mi się, że im bardziej ci się nie chce pisać, tym lepsze się te prace robią. :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNic się nie stało:) Kocham tego frerarda
UsuńJa ci juz mowilam ze musisz to skończyć. Akcja się szybko dosyć potoczyła, chciałabym zobaczyć minę Gee jak Frank mówi "kocham cie". Hehe. Ogólnie to ja nie znam się na pisaniu charakter wypowiedzi mi się bardzo podobał ja lubię takie opowiadania pisane w ten sposób. Cieszę się ze się nie poddalas bo to bardzo ładny rozdział i twoje pisanie nie może się tutaj skończyć bo to by była zbrodnia :)
OdpowiedzUsuńNareszcie się doczekałam, ale było warto. :) Akcja dość szybko się rozkręciła, jestem ciekawa jak dalej potoczą się ich relacje. Uwielbiam Twój styl pisania, miło mi się czyta i chcę coraz więcej. Obawiałam się, że się poddasz i nie dokończysz tego frerarda, ale gratulacje za wytrwałość. :) Miałam na niego czekać wczoraj, ale jestem niezłym śpiochem. ;-; Powtórzę Ci to jeszcze raz, oczywiście, że warto to kończyć, nie poddawaj się, wychodzi Ci coraz lepiej, będę Cię wspierać dalej. Na pewno zawsze znajdę czas i z chęcią przeczytam kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to ten Frerard jest bardzo ładny, fajnie napisany i niestety szybko, ale i miło się czyta. Idzie Ci naprawdę dobrze, więc go nie porzucaj.
OdpowiedzUsuńRozdział mi się bardzo podobał i z niecierpliwością czekam na następną część! ^^
Ojeju Nancy skomentowała mojego kiepskiego frerarda ^^ To było jednym z moich pragnień, od kiedy zobaczyłam Twój komentarz na czyimś blogu. Wydajesz się być taką pozytywną i sympatyczną osobą z talentem do pisania ;-; Mój frerard to po prostu sama prawda o życiu, jedyną nierealną postacią jest Frank...
UsuńOj tam oj tam, twój Frerard wcale nie jest taki kiepski. ^^ Bardzo mi się podoba.
UsuńPrzeczytałam już dawno wszystkie rozdziały, ale nie miałam czasu skomentować, wybacz mi.
OdpowiedzUsuń"Mały punk" kocham to :')
Już uwielbiam tego Frerarda.
Będę tu wpadać codziennie.
A tak w ogóle i w szczególe, kiedy planujesz dodać nowy rozdział? Błagam, jak najszybciej! (powiedziała ta, co publikuje raz na miesiąc -.-)
No dobra, ja muszę się zbierać. Mam jeszcze trochę pracy.
Życzę Ci mnóstwo weny i czekam niecierpliwie! 😘
PS. U mnie nowy!
Dziękuję za tak miłe i motywujące słowa, tym bardziej iz zamierzalam porzucić blogowanie.
UsuńNowy rozdział chciałam dodać gdzieś tak w połowie sierpnia, o ile uda mi się go napisać, bo póki co zajęłam się "coskami" jak je nazywam ;-; Ni to shot, ni rozdział, tylko taki cosek XD
Ja Twojego bloga pokochalam od momentu, w którym go przeczutalam. Już dawno żaden blog nie podobał mi się tak jak Twój, wiec będe czekać na kolejne części z niecierpliwością.
Juz zabieram się do czytania!^^
Dziękuje jeszcze raz za taki mily i kochany komentarz ^3^
Bardzo ciekawie zapowiadający się Frerard :) Proszę cię, nie porzucaj go, bo szkoda. Jak już zaczęłaś pisać, to skończ, zwłaszcza, że nieźle ci to wychodzi.
OdpowiedzUsuńDużo weny ci życzę, i czekam na następny rozdział^^
Dziękuje za miłe słowa, one naprawdę motywują ❤
UsuńPostaram się pisać dalej, ale nie wiem, czy coś z tego wyjdzie T-T
Wypadało by napisać jeszcze raz komentarz:) Przepraszam, że tak późno powinnam od razu napisać, ale musiałam pomyśleć co by tu napisać byś pisała dalej.
OdpowiedzUsuńWiesz o tym, że kocham tego frerarda? Jest pierwszym frerardem w którym odnalazłam cząstkę siebie. Kocham go czytać:) Więc błagam na kolanach nie zostawiaj tego frerarda. Proszę! Bo jeśli to zrobisz skończy się to źle (nwm dla kogo) Bardzo ładnie proszę nie rób tego. Życzę dużo weny.
Dziękuję, nawet nie pomyslalabym o tym, ze moje opowiadanie może dla kogoś tyle znaczyć...
UsuńTeraz już wiesz:) Jeszcze raz bardzo proszę nie zostawiaj go. Wiem, że to do ciebie należy decyzja co z nim zrobisz i nie chce ciebie zmuszać bo mi się tak podoba;/
Usuń56 year old Help Desk Operator Jilly Tear, hailing from Drumheller enjoys watching movies like Comanche Territory (Territorio comanche) and Writing. Took a trip to Historic City of Ayutthaya and drives a Aston Martin DB3S. oficjalne oswiadczenie
OdpowiedzUsuń