poniedziałek, 12 października 2015

"To the end" - speszyl post dla najukochańszej osoby na świecie

Wszystkiego Najlepszego z okazji urodzin Patrysiu! Z mojej miłości do Ciebie powstał ten oto psychiczny, Kyubey'owo-kartonowo-Czysiowy one shot. Jest on przeznaczony tylko dla Ciebie, więc jeśli komuś się nie podoba, to niech nie czyta >:D Domyśl się, że jesteś Frankiem XD Jeszcze raz wszystkiego naj naj i pamiętaj, że zawsze będę Cię kochać ❤

Dawno, dawno temu były sobie dwa królestwa - północne i południowe. Królestwem południowym zarządzał książę Franklin Iero, a północnym książę Gerard Way. 

Oba królestwa różniły się tak bardzo jak słońce i księżyc. 

Książę Franklin był optymistycznym nastolatkiem, który korzystał z życia najbardziej jak się dało. Władza nie interesowała go specjalnie i często zaniedbywał swoje królewskie obowiązki, przez co królestwo zaczęło popadać w ruinę. Franklin zdawał się nawet tego nie zauważać i spędzał całe dnie na zabawie ze znajomymi. 

Książę Gerard był największym pesymistą, jakiego widział ten świat. Nic go nie cieszyło, wszystko było mu obojętne. Często zamykał się w swoim pokoju i czytał magiczne, zakazane księgi, które znajdywał w zamkowej bibliotece. Nie miał przyjaciół, ani znajomych, całe dnie spędzał samotnie, ze swoim zwierzakiem Kyubey'em, który był składanką kota, lisa i królika. Miał wyłupiaste, czerwone oczy, a wyraz jego twarzy nigdy się nie zmieniał. Gerard dobrze rządził królestwem, bo uznawał to za swój obowiązek, coś co robić musi, ale nie sprawiało mu to radości w najmniejszym stopniu.

Oba królestwa położone były w dość dużej odległości od siebie. Co miesiąc królestwa musiały wymieniać się darami, na znak ich wiecznego sojuszu. 

Jednak Franklin i Gerard wiedzieli o sobie tylko tyle, że istnieją, a reszta zupełnie ich nie obchodziła i nawet nie mieli zamiaru się poznawać.

xxx 

Zapowiadał się kolejny, zwyczajny dzień w obu królestwach. Franklin, jak zawsze, wyszedł gdzieś ze znajomymi, a Gerard, w swojej komnacie, wypróbowywał różne zaklęcia. Kyubey przyglądał się temu wszystkiemu ze swoim irytującym wyrazem twarzy.

Gerard chciał stworzyć swojego własnego magicznego zwierzaka, z którym, być może, nie czułby się taki samotny, jak z Kyubeyem, który potrafił praktycznie tylko siedzieć i się gapić.

Dziś był dzień wymiany darów, a że Gerard nie miał materiału, na którym mógłby przeprowadzić zaklęcia, postanowił poszukać ich wśród kartonów dla południowego królestwa. 

W pierwszym kartonie były ziemniaki, a w drugim ogórki. 

Gerard był trochę zawiedziony, ale z braku-laku musiał wykorzystać ogórki i ziemniaki. 

Położył warzywa obok siebie, na stole i wymamrotał w ich stronę zaklęcie. Ziemniakowi i ogórkowi wyrosły cienkie nóżki i rączki, czarne jak koraliki oczy i wesołe buźki, które uśmiechały się do Gerarda.

Książę chciał dodać im elegancji, więc po chwili na głowach obu warzyw pojawiły się czarne meloniki, na twarzy zakręcone wąsy, a w cieniutkich rączkach znalazły się wyjątkowo eleganckie, czarne laski.

- Ojaaa, idealnie! - wykrzyknął zachwycony Gerard.

Postanowił nazwać swoje wytwory Czysiami.
Kyubey mógł się przy nich schować! 

Teraz musiał nauczyć Czysie jak trzeba się zachowywać. Starał się pokazać im parę rzeczy, ale Czysie wcale go nie słuchały i robiły co chciały. 

Zaczęły biegać po całym pokoju. Gerard próbował je złapać, a skończyło się to na tym, że Czyś-ziemniak ugryzł go  boleśnie w palec.

Książę zawył z bólu i nagle poczuł, że się kurczy. Jego ręce stały się cieniutkie, a na twarzy pojawił się wąsik. 

I tak oto Gerard, książę północnego królestwa stał się ziemniakiem.

Wpadł w panikę, biegał po całym pokoju, zderzał się z meblami i piszczał, swoim cienkim głosem na pomoc.

Wtedy służbę weszła do pokoju księcia, by zabrać kartony z darami. Widok trzech warzyw latających po całym pomieszczeniu nie zdziwił ich specjalnie, gdyż byli przyzwyczajeni do ekscentrycznych pomysłów swojego pana. Bez trudu złapali Czysie i wrzucili je do kartonów. 

Po drodze do południowego królestwa Gerard widział przez szparki w kartonie, w jak bardzo kiepskim stanie ono jest. Wszędzie ruiny, bród, smród i ubóstwo. Był zaskoczony tym, że książę nie dba o swoich poddanych. 

W końcu dotarli do zamku i kartony z darami ustawiono w pokoju księcia Franklina.

Książę akurat wrócił ze swojej wyprawy ze znajomymi, więc usiadł niedbale na łóżku i zaczął przeglądać kartony.

- Znowu te warzywa... - mruknął po otwarciu darów.

Gerard wykorzystał sytuację i krzyknął najgłośniej, jak potrafił, by Franklin go zauważył. 

Książę południowego królestwa wystraszył się, nie na żarty, widząc zmutowanego ziemniaka w kapeluszu i z wąsem. 

- Jestem książę północnego królestwa - Gerard Way! Popełniłem błąd podczas moich zaklęć i zmieniłem się w ziemniaka! - wykrzyczał Gerard, prosto w twarz Franklinowi.

Ten zaniósł się śmiechem i przez dobre 10 minut nie mógł wstać z łóżka, na wieść o tej nowinie. 

W końcu ogarnął się, wstał i zwrócił do ziemniaka:

- No dobrze, książulku-ziemniaku, wierzę ci. Jednak nie wiem jak cię odczarować i nie mogę odesłać cie do domu. Musisz czekać na następną wymianę darów, za miesiąc. 

- O nie, będę musiał spędzić cały miesiąc w ciele ziemniaka! - rozpaczał Gerard.

- Skoro i tak jesteśmy skazani na siebie, przez miesiąc, to może spróbujemy się lepiej poznać? - zaproponował Franklin, uważając, by znowu się nie roześmiać. 

- Phi! - obruszył się Gerard. 

- Choć spróbuj... Więc mówisz, że czarowanie to twoje hobby?

xxx 

Gdy coraz bardziej się poznawali, tym bardziej się lubili i po paru dniach byli juz nierozłączni.

Franklin chodził wszędzie z ziemniakiem w kieszeni, a jego dawni znajomi nie mogli zrozumieć tego, że zostawił ich dla warzywa w meloniku.

Oboje czerpali korzyści z tej znajomości.

Gerard stał się bardziej kontaktowy i zaczął dostrzegać piękno świata. Nauczył się śmiać i cieszyć z drobnych rzeczy. 

Franklin z pomocą Gerarda przywrócił królestwo do porządku i zaczął przestrzegać swoich obowiązków. 

Niestety, wszystko, co dobre kiedyś się kończy...

Wreszcie nadszedł dzień wymiany darów. 

Obu przyjaciołom było smutno, że muszą się rozstać, a odległości między dwoma królestwami były na tyle duże, że praktycznie nie mogli się odwiedzać. Postanowili, że będą się spotykać w każde wakacje.

Gerard podarował Franklinowi Czysia-ziemniaka, a sam zostawił sobie Czysia-ogórka, dzięki którym mogli pisać do siebie listy. 

Po powrocie do domu Gerard natychmiast zdjął z siebie Czysiowe zaklęcie i znów stał się człowiekiem.

I Franklin i Gerard wiedzieli, że nigdy nie zapomną tego pięknego miesiąca spędzonego razem.

Ich przyjaźń będzie trwać wiecznie, dokładnie tak samo jak Czysie ~ ❤

Mam nadzieję, że Ci się podobało ^^ 

Kyubey



Czyś XD


 Czyś ogórek


 Karton kc ♥

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny szot^^ Taki radosny:)
    Musiałam przeczytać to dwa razy no trochę nie ogarniałam XD

    OdpowiedzUsuń