środa, 30 grudnia 2015

świąteczny one shot

Długo mnie tu już nie było, wiem... Nawet nie jestem pewna, czy kogoś jeszcze obchodzi ten blog i czy ktoś go w ogóle czyta. 

Mimo wszystko postanowiłam wznowić bloga. Postaram się teraz pisać tu częściej i nie zaniedbywać go. 

Wracam z takim mdłym i sztucznym świątecznym shotem. Wiem, że już jest dawno po czasie, wybaczcie za to ._. 

No, nie postarałam się, następne shoty i rozdziały będą lepsze .______.


Wigilia. Dzień, który wszyscy ludzie spędzają w rodzinnym gronie, jedząc i miło spędzając czas. Śpiewają kolędy, dzielą się opłatkiem... Wszyscy są szczęśliwi i radośni. 

Jest po prostu IDEALNIE! 

Przynajmniej to przedstawia nam telewizja i książki. 

Świąteczne reklamy, w których dzieci dostają wymarzone prezenty, które kosztują ponad dwie stówy i którymi zazwyczaj są najnowsze modele "Ajfona", są puszczane, podobnie jak świąteczne piosenki, czy nawet Kevin już w środku listopada. 

To wszystko nie daje ludziom zapomnieć o świętach Bożego Narodzenia. A przecież w świętach podobno nie liczą się prezenty. 

Tsa.

"Ale przecież to taka tradycja."

Zauważcie jak bardzo głupie są te święta. Ludzie ubierają choinki, szykują potrawy wigilijne, chodzą po sklepach w poszukiwaniu prezentów, sprzątają domy na błysk, a to wszystko tylko dla tych paru godzin. 

Czemu to robią? 

Bo gdyby tego nie zrobili to byliby dziwni w oczach innych.

"To tradycja, każdy tak robi, więc my też musimy!" 

Ludzie, którzy olaliby tradycję zapewne zostaliby nazwani niewierzącymi albo lepiej, satanistami...

"Dokąd zmierza ten świat, ja pierdolę." 


xxx 

Gerard Way jako jeden z nielicznych nie czuł "magii świąt". Właściwie to prawie zapomniał o tym, że zbliża się Boże Narodzenie. 

Czas mijał mu tak szybko... 

Szkoła, nauka, później nie miał już chęci na nic i siedział na telefonie, pisząc z ludźmi do północy. Przez to, że nigdy się nie wysypiał chodził zmęczony i codzienne czynności zajmowały mu więcej czasu niż innym. 

Way zaczął patrzeć w ten sceptyczny sposób na święta dopiero od paru dni. Wcześniej potrafił nawet odliczać dni do Wigilii. Bardziej czekał na prezenty, niż na samą uroczystość.

Teraz, gdy Gerard był już starszy, ciężko mu było znaleźć sobie coś, co chciałby dostać. 

Większość prezentów na święta  reklamowanych w telewizji, było przeznaczone dla dzieci, a on sam tak naprawdę nie wiedział, co mógłby chcieć. W związku z czym juz nie było na co czekać. 

Way przez ostatnie dni miał masę spraw na głowie. Jak zwykle robił wszystko na ostatnią chwilę. Kupował prezenty, sprzątał dom... Choć wydawało mu się to głupie, nie miał dość odwagi, by sprzeciwić się rodzicom. Wolał zrobić to wszystko i mieć święty spokój. Może i był hipokrytą, trudno... 


xxx

W trakcie Wigilii Gerard strasznie się nudził. 

Wszystko było takie sztuczne, te uśmiechy i śpiewanie kolęd. 

Mikey, młodszy brat chłopaka, dostał najwięcej prezentów i zaabsorbował swoją osobą całą rodzinę.

Czasem ktoś pytał Gerarda czemu jest taki niezadowolony albo co mu się stało, a on odpowiadał tylko wymijająco, że wszystko jest w porządku. Pierwszy raz czuł się tak nijako podczas Bożego Narodzenia. Wstał od stołu, poszedł do pokoju i włączył sobie horror. 


xxx

Kiedy już cała rodzina porozchodziła się do domów, Gerard postanowił wybrać się na spacer.

Na ulicach było pusto, każdy normalny człowiek siedział teraz w ciepłym domu w gronie bliskich. Miasto było pięknie ozdobione, wszędzie lampki świąteczne migotały milionami barw. 
Way obojętny na to wszystko skierował się do tej części miasta, gdzie mieszkali mniej zamożni ludzie. Ogółem rzecz ujmując, żyli tam sami biedacy, bezdomni i żule. 

Na tej ulicy już nie było tak pusto. Niektórzy ludzie w podartych i brudnych ubraniach siedzieli przy rozpalonych ogniskach, ściskając się gromadami, by było im cieplej. Gerardowi serce się krajało na ten widok. Nigdy nie był obojętny na los innych. 

W tym roku nie było śniegu. Właściwie to nawet nie było zimno. Czuć było tylko lekki chłód w powietrzu. Noc była bardzo spokojna i ciemna bez ani jednej gwiazdy na niebie. 

Way dotarł wreszcie do swojego celu, a był nim długi ceglany most, z którego widać było całe miasto. Pod mostem, niczym czarna wstęga, przepływała rzeka. Gdyby ktoś rzucił się stąd, na pewno by tego nie przeżył. 

Gerard lubił tu przechodzić szczególnie w nocy. Czuł się wtedy wolny. Jeden krok, a mógłby uwolnić się od tego całego pieprzonego świata i życia. Ale Way był tchórzem i nie byłby w stanie popełnić samobójstwa. Poza tym, wciąż tkwiła w nim iskierka nadziei, że z czasem będzie lepiej. 

Dziś nie był sam na moście. Parę kroków od niego po drabince wspinał się chłopiec ubrany na czarno i najwyraźniej szykował się do skoku w czarną przepaść. 

Gerard rozejrzał się w poszukiwaniu rodziców chłopca, ale na moście nie było nikogo prócz ich dwóch. 

Way postanowił działać, bo dziecko zapewne nie wiedziało, czym grozi skok z takiej odległości. 

Chłopiec przełożył już jedną nogę za barierkę i przechylał się, aby dołączyć do niej drugą. W tym momencie Gerard chwycił go za rękę i mocno pociągnął, a w skutek tego, że chłopiec nie spodziewał się, że ktoś odwiedzie go od próby skoku, wylądował na Gerardzie, który upadł na ziemię. 

Way poczuł zawroty głowy i syknął z bólu. Na szczęście nic mu się nie stało, tylko trochę poturbował się w zderzeniu z twardym mostem. 

Leżący na nim chłopiec usiadł na nim okrakiem i chciał wstać, więc Gerard chwycił go za ręce i przytrzymał przy sobie.

- Co ty, kurwa, człowieku odwalasz?! - warknął chłopiec, szamocząc się z Way'em.

Gerard przyjrzał mu się lepiej. Okazało się, że omylnie wziął młodego chłopaka za dziecko przez jego niski wzrost. Chłopak, na oko, mógł mieć szesnaście lat. Tunele w uszach, tatuaż skorpiona na szyi, kolczyk w wardze i w nosie plus dziwna fryzura, coś na kształt irokeza z grzywką, nie sprawiały dobrego wrażenia. Gerardowi przemknęło przez myśl, że być może jest to ćpun. 

Wtedy złapał spojrzenie chłopaka. Miał przesliczną twarz, a jego duże oczy były w kolorze płynnego złota. Way poczuł jak zatraca się w tych pięknych oczach. I w tym momencie stwierdził, że ów samobójca jest najpiękniejszą i najciekawszą osobą, jaką kiedykolwiek było mu dane zobaczyć. 

Chłopak był cały roztrzęsiony i niestabilny emocjonalnie. Cały czas coś mamrotał pod nosem jak wariat. Po chwili zaniósł się szlochem. 

Gerard odruchowo objął chłopaka, a ten mocno się w niego wtulił. Pewnie sam nie był świadomy tego, co robił. 

Way'owi nawet przez myśl, by nie przeszło, że ktoś chciałby się zabić w wigilijną noc. Choć te święta to pic na wodę, to i tak trzeba było być bardzo zdesperowanym, by wybrać sobie taką porę na śmierć. Dobrze, że zjawił się, zanim chłopak zdążył urzeczywistnić swój pomysł.

Po jakimś czasie płaszcz Way'a przemókł od łez niedoszłego samobójcy.

Gerard delikatnie odsunął chłopaka od siebie na niewielką odległość. 

- Ja wiem, ja to wszystko rozumiem. Wiem, jak ciężko jest żyć i jak beznadziejny jest ten świat. Ale nie idź na skróty. Samobójstwo nie jest rozwiązaniem. Sprawi tylko, że znikniesz, a świat wciąż będzie tak samo okropny. Musimy być silni, mimo tego wszystkiego, co nas spotkało. Musimy być silni i przeżyć, bo tylko takie osoby jak my, są w stanie coś zmienić. To twoja decyzja, nie będę cię powstrzymywał. Ale zastanów się, czy naprawdę tego chcesz. Możesz zostać tutaj i razem ze mną przetrwać to wszystko albo zabić się i odejść w zapomnienie, nie osiągając niczego w swoim życiu. Wybór należy do ciebie. - powiedział Way, patrząc chłopakowi w oczy, jakby chciał zajrzeć w głąb jego duszy. 

Młody, niedoszły samobójca patrzył na niego szeroko otwartymi złotymi oczami. Po chwili szybko otarł łzy z policzków. 

- Jesteś aniołem. - wymamrotał. - Zostanę z tobą, gdziekolwiek będziesz chciał, tylko, proszę cię, nie zostawiaj mnie.

- Nigdy. - Gerard patrząc prosto w te piękne oczy, złożył pocałunek na wargach chłopaka, który chciał zabić się w Boże Narodzenie.

I wtedy spadł śnieg. 


Chyba się już domyśliliście, kim jest ten samobójca ;A; Wiem, wiem jakie to mdłe;_; 

Szczęśliwego Nowego Roku ;^; 

4 komentarze:

  1. Scena trochę jakby z serialu... Nie znam Cię na tyle żeby wysnuwać takie wnioski ale tak czuje że troszkę kierowalaś się swoimi odczuciami co do Świat. Ale szczerze Ci powiem ten początek to chyba były jedne z mądrzejszych słów. Jestem z Ciebie bardzo dumna, że jakoś dałaś radę i zmotywowalas się do napisania tej notki i bardzo mi się podobała fabuła, treść i styl jakim to napisałaś i może nie mówiłam Ci tego nigdy ale bardzo lubię jak piszesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sandra, jesteś najlepsza.
      Kocham Cię, dziękuję <3

      Usuń
  2. Ej no! Ja czytam tego bloga, zaglądam tu co jakiś czas. Naszym samobójcą jest Franio.
    Nie wiem jak to zrobiłaś, ale Gee bardzo mi się skojarzył ze mną.... Pewnie i tak kierowałaś się swoimi uczuciami,ale zawsze wychodzi Ci to tak, że ja odnajduję siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. No witaj!
    Nie było mnie naprawdę długo i zaniedbałam wiele blogów, ale wracam do żywych i nadrabiam czytanie.
    Pamiętam, że czytałaś moje opowiadanie, dlatego możesz być zaciekawiona kolejnym rozdziałem. Jeśli znajdziesz chwilkę, będzie fajnie jeśli zajrzysz :D
    Zapraszam, pozdrawiam i do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń